poniedziałek, 23 listopada 2015

#1 | Hogwart

                Kiedy jechałam pociągiem byłam bardzo podekscytowana. Wiedziałam, że trafię do Slytherinu jak cała moja rodzina od wielu pokoleń, jednak stuprocentową pewność ma się dopiero, gdy wypowie to tiara. Score i rodzice opowiadali mi dużo o Hogwarcie, lecz dzisiaj miałam sama rozpocząć  tam naukę. W expresie, na korytarzu  poznałam  Rose Weasley  pogadałyśmy chwilę, wydaję się całkiem miła, ona też teraz jedzie pierwszy raz. W przedziale siedziałam z Jake'm Zabinim. Jesteśmy rówieśnikami, a znamy się prawie od zawsze dzięki naszym rodzicom. W końcu droga musiała się jednak skończyć.
                Wysiedliśmy z pociągu na stacji w Hogsmeade. Była ona dosyć mała i skromna, na pewno nie taka jak Kings Cross i szczerze mówiąc wyobrażałam ją sobie zupełnie inaczej.  Na szczęście niebo było bezchmurne i świetnie widzieliśmy przepiękne gwiazdy. Przez chwilę udało mi się nawet zauważyć  Score'a kiedy wsiadał do powozu , ale on nie zwracał na mnie uwagi, zajęty rozmową z przyjaciółmi. Chociaż nie byłam tym jakoś specjalnie zdziwiona, to jednak wolałabym gdyby mój starszy brat dodał mi trochę otuchy.  Hagrid, pół-olbrzym, gajowy Hogwartu zaprowadził nas do łodzi.
-No tak! Zapomniałem kompletnie, że jako pierwszorocznych czeka nas przeprawa przez jezioro- powiedział do mnie Zabini.
-Daj spokój, siedzimy w łódkach, w których nawet nie trzeba używać wioseł i ty to nazywasz przeprawą?! - odpowiedziałam pół żartem, pół serio, ale Jake wydał się trochę obrażony.
                Rejs minął spokojnie, a widok pięknie oświetlonego, kamiennego zamku z wieloma wieżami i basztami zapierał dech w piersiach. Hogwart wyglądał naprawdę pięknie. Kiedy wysiedliśmy na brzegu obok zamku, rozległy się donośne rozmowy. Zauważyłam Rose idącą z jakimś czarnowłosym chłopakiem o zielonych oczach. To musiał być ten najmłodszy syn Pottera. Ojciec  opowiadał mi, że przez wszystkie lata nauki Harry Potter był jego największym wrogiem, ale teraz wie, że jest on dobrym człowiekiem i taka relacja wcale nie musi dzielić mnie i jego syna. Chociaż, dziadek Lucjusz wciąż powtarza, że i tak ich nie lubi i żebym lepiej trzymała się od Potterów z daleka.
                Wreszcie znaleźliśmy się w Sali Wejściowej. Hagrid zostawiając nas powiedział, że zaraz ktoś tu po nas przyjdzie. W końcu nadszedł profesor Longbottom i zaczął mówić:
-Witajcie w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Za chwilę rozpocznie się Ceremonia Przydziału, podczas której każdy z was zostanie przydzielony do jednego z czterech domów. A są to: Ravenclaw, Hufflepuff, Gryffindor i Slytherin. Więcej dowiecie się później, a teraz - proszę za mną.
                Drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się i weszliśmy. Było to naprawdę ogromne pomieszczenie! Nieporównywalnie większe od Sali Wejściowej w której znajdowaliśmy się przed chwilą, a już ta wydawała się naprawdę spora. Sufit Wielkiej Sali był zaczarowany tak, aby przypominał niebo, a pod nim latały świecę. Efekt był przepiękny! Na przeciwko wejścia, znajdowało się podwyższenie na którym stał stół, za którym siedzieli wszyscy nauczyciele, a na samym środku, na większym od innych fotelu siedziała dyrektorka Hogwartu - Pani Profesor McGonagall, w długiej, purpurowej szacie.
W całej długości sali ustawione były cztery długie stoły.  Przy ścianie, po prawej stronie stał stół Puchonów, bliżej wejścia, ale też po prawej znajdował się stół Gryfonów. Na lewo od drzwi był stół Krukonów, a przy lewej ścianie mieścił się stół Ślizgonów. To niezwykle ciepłe pomieszczenie oświetlały także pochodnie zawieszone na ścianach.

                Od razu zauważyłam wśród Ślizgonów Scorpiusa, ale tym razem on również na mnie patrzył. Wbrew moim oczekiwaniom nie poczułam się przez to raźniej, wręcz przeciwnie. A co jeśli wszystko pójdzie nie tak? Jak przydzieli mnie do Gryffindoru? Jak tiara się pomyli? Nie mogę zawieść ojca, dziadka i brata! Mama też nie byłaby zadowolona! Nie, muszę myśleć pozytywnie! Wszystko będzie dobrze i razem z Zabinim trafimy do Slytherinu gdzie powita nas uradowany tłum, tak musi być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz