wtorek, 24 listopada 2015

#2 | Ceremonia Przydziału

                Profesor Longbottom wytłumaczył nam, jakbyśmy tego od dawna nie wiedzieli, że kiedy wyczyta nasze imię mamy usiąść na krześle na podwyższeniu, a on założy nam Tiarę Przydziału, która wybierze nam dom. Wkrótce ceremonia rozpoczęła się, a kolejni uczniowie trafiali do swoich domów. Każdego nowego członka starsi Krukoni, Gryfoni, Puchoni i Ślizgoni witali oklaskami.
-Kate Malfoy - wyczytał  wreszcie profesor Longbottom.
Serce zaczęło mi bić szybciej i głośniej. Myślałam, że zaraz zemdleję. To by dopiero był wstyd! Ale jednak najbardziej na świecie bałam się, że wszystkich zawiodę. Mimo osłupienie udało mi się ruszyć nogami i dotrzeć do stołka. Usiadłam na nim i w ostatnim momencie, zanim za duża tiara zakryła mi twarz widziałam strach w oczach mojego brata.
SLYTHERIN!
                Jasność wróciła po ułamku sekundy. Tiara wydała werdykt, gdy tylko dotknęła mojej głowy. Wszystko poszło dobrze!  Po co ja się wcześniej zamartwiałam?! Pobiegłam  do stołu Ślizgonów, którzy wciąż bili mi brawo i uściskałam mocno Score'a. Widziałam jaki był szczęśliwy i dumny. Usiedliśmy by rozmawiać i nadal słuchać tiary. Przewijały się kolejne nazwiska, takie jak Creeway, przydzielony do Gryffindoru, Chang, przydzielony do Ravenclawu, Parkinson, przydzielona do Slytherinu, Weasley, przydzielona do Gryffindoru . Zabini na szczęście, zgodnie z oczekiwaniami niedługo potem usiadł obok mnie, przy Ślizgońskim stole.
-Albus Severus Potter - kiedy w końcu wyczytał to profesor Longbottom na sali zapadła całkowita cisza.
                Każdy z zaciekawieniem wysłuchiwał wyniku tiary. Kiedy zobaczyłam Pottera wchodzącego po schodach pomyślałam co on musi czuć. Jego rodzice i wujostwo, to jedni z najsławniejszych Gryfonów, właściwie cała jego rodzina zawsze była, i obecnie jest w Gryffindorze, a opiekun tego domu, to przyjaciel jego rodziców. Nie może zostać przydzielony gdzie indziej, po prostu nie ma takiej możliwo...
SLYTHERIN!
                Po wielkiej sali rozniósł się donośny głos tiary. Ślizgoni wiwatowali na stojąco, słychać było gwizdy, okrzyki brzmiące "MAMY POTTERA!" oraz burzę oklasków. Ja również klaskałam, jednak tylko przez grzeczność.  Mimo moich usilnych prób, nie dałam rady się uśmiechnąć, byłam zbyt zdziwiona. Spojrzałam na Albusa. Na jego twarzy malowało przerażenie pomieszane z zakłopotaniem i zaskoczeniem.  Nie spojrzał ani na swoich kuzynów, ani na brata. Widziałam, że wstydzi się i boi. Przeniosłam wzrok na stół Gryfonów. James Potter nie krył swej złości i oburzenia. Rose i reszta kuzynek próbowały go uspokoić, jednak to nie dawało rezultatów. W końcu profesor Longbottom, opiekun Gryffindoru,  do niego podszedł i mu chyba czymś zagroził, bo potem chłopak usiadł i nie awanturował się już tak bardzo. Jedno było pewne -  decyzja tiary wstrząsnęła całą salą.
                Kiedy Albus doszedł do stołu, nie wiedział co ma zrobić, gdzie usiąść. Gdy to zauważyłam  pomyślałam, że gdyby mi się to przydarzyło, też bym tak zareagowała, że nie mogę patrzeć bezczynnie. Kiedy wstawałam Score złapał mnie za rękę i po cichu syknął coś w stylu:
-Siedź, to tylko Potter.
                Nie posłuchałam go, podeszłam z uśmiechem z Albusa i chwyciłam go dłoń. Spojrzał na mnie swoimi dużymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów i pociągnęłam go na moje miejsce. Usiadłam obok Scora, a Albus obok mnie. Na przeciwko siedział Zabini i Juliet Parkinson, która już wcześniej się do nas dosiadła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz