W
zatłoczonym ekspresie Hogwart cudem zdołaliśmy znaleźć jakiś wolny przedział.
Wpakowaliśmy się do niego całą siódemką (plus zwierzaki) i zamknęliśmy drzwi.
Po chwili Julie i Zabini musieli jeszcze wrócić na zewnątrz, ponieważ zapomnieli
oddać swoich sów do specjalnego wagonu. Niedługo potem wrócili, a pociąg
ruszył. Wrzuciliśmy w międzyczasie kufry na półkę nad siedzeniami. Venus spała
spokojnie na kolanach Alice, ale oczywiście moja Zoyka nie mogła być tak
wspaniałomyślna i zachowywać się przyzwoicie... Gdy tylko wyczuła, a później
zobaczyła szczury Steph od razu zaczęła na nie polować. Przez połowę podróży
musiałam ją siłą utrzymywać od nich z daleka. Na szczęście w końcu odpuściła i
zaczęła bawić się z Coffie'm. Podróż mijała na różnych czynnościach. Parę razy
chyba przysnęłam, jakiś czas wpatrywałam się w okno podziwiając przecudowne
krajobrazy, ale jednak głównie rozmawiałam i śmiałam się z przyjaciółmi. Gdy
tylko pojawił się wózek ze słodyczami kupiłam dwa pudełka Fasolek Wszystkich
Smaków Bertiego Botta. Postanowiłam podzielić się jedną paczką z resztą ekipy,
co dostarczyło nam kupę radości, ponieważ Zabini trafił na wymiociny, a Ellie
na psią karmę. Przez jakąś godzinę musieliśmy wietrzyć przedział, bo zapach
dobiegający z ust tej dwójki był, ładnie mówiąc, okropny. Niestety podróż
musiała kiedyś się skończyć.
Po
jakichś 6 godzinach od przekroczenia progu pociągu wysiedliśmy na stacji King's
Cross. Stało tam od groma ludzi. Rodzice z młodszym rodzeństwem czekali by
ujrzeć swe pociechy. Stałam tak na peronie rozglądając się za moimi rodzicami.
Zauważyłam państwa Potterów i małą Lily i państwa Zabinich, ale swoich rodziców
jakoś nie potrafiłam odnaleźć. Nie powiem, trochę się zdenerwowałam i
zaniepokoiłam. W końcu jednak, jakiś starszy pan odszedł z jakimś drugoklasistą
i odsłonił tym samym mojego tatę i mamę. Podeszłam do nich i przytuliłam się. W
ich otoczeniu czułam się zupełnie bezpiecznie. Niedługo potem odszukał nas
także Score i już mieliśmy opuszczać peron 9
, kiedy przypomniało mi się, że nie zrobiłam
jednej, bardzo ważnej rzeczy. Odszukałam Ala, Jake i Julie i przytuliłam
każdego z osobna. Następnie wróciłam do rodziców, mama pogładziła mnie po
głowie i weszliśmy w barierkę, która była w rzeczywistości przejściem, do zwykłego,
mugolskiego, pozbawionego magii i przygód świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz