wtorek, 29 grudnia 2015

#41 | Koniec pierwszego roku

                W zatłoczonym ekspresie Hogwart cudem zdołaliśmy znaleźć jakiś wolny przedział. Wpakowaliśmy się do niego całą siódemką (plus zwierzaki) i zamknęliśmy drzwi. Po chwili Julie i Zabini musieli jeszcze wrócić na zewnątrz, ponieważ zapomnieli oddać swoich sów do specjalnego wagonu. Niedługo potem wrócili, a pociąg ruszył. Wrzuciliśmy w międzyczasie kufry na półkę nad siedzeniami. Venus spała spokojnie na kolanach Alice, ale oczywiście moja Zoyka nie mogła być tak wspaniałomyślna i zachowywać się przyzwoicie... Gdy tylko wyczuła, a później zobaczyła szczury Steph od razu zaczęła na nie polować. Przez połowę podróży musiałam ją siłą utrzymywać od nich z daleka. Na szczęście w końcu odpuściła i zaczęła bawić się z Coffie'm. Podróż mijała na różnych czynnościach. Parę razy chyba przysnęłam, jakiś czas wpatrywałam się w okno podziwiając przecudowne krajobrazy, ale jednak głównie rozmawiałam i śmiałam się z przyjaciółmi. Gdy tylko pojawił się wózek ze słodyczami kupiłam dwa pudełka Fasolek Wszystkich Smaków Bertiego Botta. Postanowiłam podzielić się jedną paczką z resztą ekipy, co dostarczyło nam kupę radości, ponieważ Zabini trafił na wymiociny, a Ellie na psią karmę. Przez jakąś godzinę musieliśmy wietrzyć przedział, bo zapach dobiegający z ust tej dwójki był, ładnie mówiąc, okropny. Niestety podróż musiała kiedyś się skończyć.  

                Po jakichś 6 godzinach od przekroczenia progu pociągu wysiedliśmy na stacji King's Cross. Stało tam od groma ludzi. Rodzice z młodszym rodzeństwem czekali by ujrzeć swe pociechy. Stałam tak na peronie rozglądając się za moimi rodzicami. Zauważyłam państwa Potterów i małą Lily i państwa Zabinich, ale swoich rodziców jakoś nie potrafiłam odnaleźć. Nie powiem, trochę się zdenerwowałam i zaniepokoiłam. W końcu jednak, jakiś starszy pan odszedł z jakimś drugoklasistą i odsłonił tym samym mojego tatę i mamę. Podeszłam do nich i przytuliłam się. W ich otoczeniu czułam się zupełnie bezpiecznie. Niedługo potem odszukał nas także Score i już mieliśmy opuszczać peron 9  , kiedy przypomniało mi się, że nie zrobiłam jednej, bardzo ważnej rzeczy. Odszukałam Ala, Jake i Julie i przytuliłam każdego z osobna. Następnie wróciłam do rodziców, mama pogładziła mnie po głowie i weszliśmy w barierkę, która była w rzeczywistości przejściem, do zwykłego, mugolskiego, pozbawionego magii i przygód świata. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz