czwartek, 26 listopada 2015

#4 | Dormitorium

                W końcu dotarliśmy do pokoju wspólnego. Znajdował się on w lochach, pod jeziorem. Salon, był dosyć duży i bardzo elegancki, miał kształt prostokąta. Naprzeciwko drzwi, po zejściu kilku stopni w dół stało kilka brudnozielonych kanap oraz czarnych stolików. Na lewo, w lekkim zagłębieniu znajdował się ogromny, kamienny komin zdobiony srebrzystymi wężami. Po jego bokach znajdowały się duże, pionowe okna, przez które można było obserwować dno jeziora. Pływały za nimi ryby, meduzy i inne podwodne stworzenia. Score opowiadał mi, że kilka razy zobaczył przez nie trytony, a raz to nawet olbrzymią, czarną kałamarnicę, ale nie jestem przekonana czy mówił prawdę...  Przed kominkiem ustawione zostały jeszcze trzy ciemnoszare kanapy. Po prawo od drzwi były wejścia do dormitoriów dziewcząt i chłopców. Całość wykonana była w kamieniu i ciemnym drewnie. W tym pokoju unosiła się dziwna, zielona poświata, dobiegająca z okien.Pomieszczenie to, nie było ciepłe jak reszta zamku, ale mimo to bardzo mi się podobało.
-Nareszcie jesteście! Gdzie wy się pierwszego dnia włóczyliście?! Proszę podać mi swoje nazwiska!
Do pokoju wpadł prefekt naczelny Slytherinu - Louis Ledbury. Przedstawiliśmy się kolejno. Louis powiedział, które dormitoria do nas należą, pożegnaliśmy się z chłopakami i pobiegłyśmy z Julie na górę. 
                    Gdy ledwo otworzyliśmy drzwi do naszego pokoju, naskoczyły na nas trzy dziewczyny.
-Gdzie byłyście?
-Hej, zgubiłyście się?
-Jak się nazywacie? -Zapytały prawie równocześnie.
-Cześć, jestem Kate, Kate Malfoy. To jest Juliet Parkinson - tu wskazałam na Julie - Nie zgubiłyśmy się, po prostu coś nas zatrzymało. Jak wy się nazywacie? Tylko po kolei, proszę.
-No to może ja zacznę...  Nazywam się Alice Lofthouse  - przedstawiła się wysoka dziewczyna o długich, brązowych, kręconych włosach. Miała piwne oczy i śniadą cerę. Była bardzo ładna.
-Hej, ja mam na imię Elisabeth Spencer, ale wolę po prostu Ellie- powiedziała się nieco niższa ode mnie blondynka. Ta,  miała z kolei  lekko pofalowane włosy średniej długości w kolorze ciemnego blondu oraz zielone oczy. Jej skóra była nieco bledsza.
-A ja jestem Stephanie Badlock - rzekła dziewczynka słabej postury o krótkich, czarnych włosach. Widać było od razu, że ma azjatyckie korzenie.
-Siema, mówcie mi Julie - odezwała się Julie. Miała ona włosy podobne do tych Ellie, ale w kasztanowym kolorze. Skórę miała bladą.
                Przebrałyśmy się w piżamy. Z nowymi koleżankami rozmawiałyśmy do późnej nocy, aż powieki same zaczęły się do siebie kleić. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
                Obudziłam się około siódmej. Lisa i Steph były już ubrane i rozmawiały po cichu siedząc na łóżku jednej z dziewczyn. Wstałam, ogarnęłam się i ubrałam w szkolne szaty. Sprawdziłam plan zajęć otrzymany w czasie wczorajszej uczty i spakowałam potrzebne książki do torby. Miałam dzisiaj obronę przed czarną magią, zaklęcia, historię magii i dwie godziny opieki nad magicznymi stworzeniami.  Niedługo po mnie wstała Alice i Julie. O 7.30 zaczynało się śniadanie. Posiedziałyśmy jeszcze chwilę i pogadałyśmy w dormitorium.
                Nasz pokój był okrągły. Na jego środku stał piecyk który ogrzewał całe pomieszczenie. Dookoła niego stało pięć łóżek, każde posiadało zieloną narzutę na pościel. Nie było okien, jedynie drzwi do korytarza prowadzącego do salonu wspólnego oraz drzwi do łazienki.

-To miejsce, to nasz malutki, uroczy kącik w wielkim zamku - pomyślałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz