piątek, 27 listopada 2015

#5 | Pierwszy dzień w niezwykłej szkole

                Gdy zeszłyśmy na dół na śniadanie, przy drzwiach do wielkiej sali zobaczyłyśmy zawieszoną kartkę pergaminu.
Drodzy Uczniowie!
Wasze zwierzęta przywiezione do szkoły są dostępne do odebrania pomiędzy 7.30 a 9.00 na korytarzu na trzecim piętrze. Prosimy o odebranie ich, w innym przypadku zostaną odesłane do waszych domów. Mówimy o kotach, szczurach i ropuchach. Sowy są już w sowiarni.
Z poważaniem
Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
Minerwa McGonagall
         No tak, zupełnie zapomniałam o Zoyce! Zoya to moja szara kotka w prążki. Rodzice kupili mi ją na pokątnej na początku wakacji. Mała ma teraz niecałe 6 miesięcy i bardzo lubi bawić się i psocić. Muszę coś zjeść, a później pójść i ją odebrać. Ostatni raz widziałam ją, kiedy oddawałam ją do przedziału zwierzęcego w Expresie Hogwart. Mam nadzieję, że nie zestresowała się za bardzo...
                W wielkiej sali usiadłyśmy przy stole ślizgonów. Mój brat już tam był, ale rozmawiał z kolegami, więc nie chciałam mu zawracać głowy swoją osobą. Było tam wiele pyszności. Nalałam sobie kakao i posmarowałam dwa tosty dżemem. W trakcie śniadania rozmawiałyśmy z dziewczynami jakie zwierzęta przywiozły ze sobą. Dowiedziałam się, że Alice, podobnie jak ja, również wzięła kotkę, jednak jej Venus ma już 3 lata. Julie ma kremową sówkę Płomykówkę - Dalię. Steph ma dwa szczury - ognistorudego Screena i śnieżnobiałą Virginię w czarne łatki. Ellie ma w domu rodzinnym psa, ale ich do Hogwartu niestety nie można zabierać. W między czasie doszli do nas Zabini, który pochwalił się swoją czarną sową - Devilem, a także Albus który wytłumaczył, że nie ma zwierzęcia.
                Tak więc po zjedzeniu pierwszego posiłku, około godziny 8.30 popędziłyśmy z Alice i Steph na trzecie piętro  w celu odebrania swoich pupili. Aby odebrać zwierzę, wystarczyło zapisać się piórem leżącym na ustawionym tam stoliku, na wiszącej tam kartce. Gdy to zrobiłam, otworzyła się jedna ze stojących tam transporterów i wyszła z niego Zoya, która od razu do mnie pobiegła i zaczęła się łasić. Pogłaskałam ją za uszkiem i podniosłam. Zaczekałam na dziewczyny i razem odniosłyśmy zwierzaki do naszego dormitorium. Była już prawie dziewiąta, więc ledwo zdążyłyśmy na lekcję. Zaczynałyśmy od obrony przed czarną magią.

                Pierwszy dzień upłynął spokojnie. Wszystkie lekcje mi się bardzo podobały.... No, może poza historią magii, na której, w przeciwieństwie do Ellie, cudem udało mi się nie usnąć z nudów. Była to lekcja z profesorem Binnsem, jedynym duchem w radzie pedagogicznej.  Między lekcjami był lunch, a potem dwie godziny opieki nad magicznymi stworzeniami, które mieliśmy z gryfonami. Pogadałam chwilkę wtedy z Rose. Hagrid uczył nas opieki nad Trzminorkami. Są to duże, szare, włochate owady latające. Wytwarza się z nich syrop wywołujący melancholię. Nie są to zbyt wdzięczne zwierzęta, ale cóż...  W końcu lekcje się skończyły i odrabialiśmy lekcje w pokoju wspólnym. Był to pierwszy dzień, więc nauczyciele nie zadawali za wiele pracy domowej. Kiedy skończyliśmy rozmowom nie było końca, aż musieliśmy iść na kolację. Zdążyłam nawet, w między czasie pobawić się z Zoyą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz