niedziela, 29 listopada 2015

#7 | Musimy pogadać

                   W końcu poczułam, że na tej chłodnej podłodze siedzę już bardzo długo. Już dawno nie słyszałam dziewczyn przy drzwiach. Pewnie już poszły spać. Może ja też powinnam już wyjść? Może trochę przesadziłam? Tak, zachowałam się dosyć głupio. Cofnęłam zaklęcie i otworzyłam drzwi. Kiedy wyszłam, Zoyka od razu pobiegła do zwierzęcych drzwiczek, za którymi znajdowało się przejście do pokoju wspólnego. Zanim wyszła odwróciła główkę i miauknęła raz, na znak pożegnania. Poczułam wtedy jaką mam mądrą, piękną kotkę. Tak bardzo ją kocham i jestem do niej niezwykle przywiązana.                 Rozejrzałam się po pokoju. Moje przypuszczenia się sprawdziły. Wszystkie dziewczyny już spały. Spojrzałam na zegarek. Była pierwsza w nocy.  Pomyślałam, że może i ja powinnam przebrać się i położyć. Stwierdziłam jednak, że to bezsensowne, przecież i tak nie usnę... Po tych kilku godzinach, które przesiedziałam płacząc w samotności. Poczułam nagłą potrzebę wygadania się przed kimś mi bliskim. Pomyślałam o Score'rze. Ciekawe czy wie co się stało? Pewnie śpi teraz, w słodkiej niewiedzy... Kiedy tak siedziałam na łóżku i myślałam, zobaczyłam, że do dormitorium wróciła Zoya. Od razu do mnie podeszła i wskoczyła na kolana. Zauważyłam wtedy, że do przedniej łapki ma przywiązany zieloną tasiemką malutki kawałek pergaminu. Odwiązałam go i rozwinęłam. Zaczęłam czytać.

Zejdź do pokoju wspólnego. Musimy pogadać.

                Na kartce widniały tylko te dwa zdania. Na myśl, że nie jestem jedyną osobą w lochach, która nie śpi zrobiło mi się lepiej. Mimo, że jeszcze przed chwilą, tak bardzo chciałam z kimś pogadać, teraz  miałam wątpliwości... Może to Score? Może on jednak o wszystkim wie? Ale co on sobie pomyślał, gdy się dowiedział, że jego siostrę wytrącił z równowagi jakiś durny gryfon? Na pewno nie będzie ze mnie zadowolony. Ale, skore jej brat pisze jej, że muszą pogadać, to znaczy, że muszą pogadać i nie może, tam po prostu nie pójść... A może może?
                Po długich przemyśliwaniach, zdecydowałam, że pójdę tam i porozmawiam ze swoim bratem.
Wzięłam więc tylko różdżkę, wyszłam z dormitorium i zeszłam na dół po schodach.
                 W kominku palił się ogień. Za oknami pływały morskie stworzenia. W pomieszczeniu jak zwykle utrzymywała się zielona poświata. Jednak pokój wspólny był pusty. Nie mogłam uwierzyć. Ktoś po prostu zażartował sobie moim kosztem. Pewnie opowieść o tym, jak James Potter doprowadził do rozpaczy Kate Malfoy obiegła już nie tylko cały dom, ale cały Hogwart? To pewnie jakiś głupi ślizgon postanowił zrobić sobie żarty... A może nie? Może zastanawiałam się za długo czy tu w ogóle przychodzić i Score już po prostu sobie poszedł, bo myślał, że nie dostałam wiadomości, albo go olałam? Obeszłam cały pokój, dla pewności, że nikogo tu nie ma i postanowiłam wrócić. Właśnie miałam postawić nogę na pierwszym stopniu schodów prowadzących do dormitorium, kiedy usłyszałam za sobą szept:
-Kate?
Serce zabiło mi mocniej. Ktoś tu jednak był? Odwróciłam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz