sobota, 12 grudnia 2015

#20 | Samotne święta w Hogwarcie?

                Następnego dnia obudziłam się rano. Przez chwilę nie pamiętałam co stało się wczoraj, lecz po niedługim czasie przypomniałam sobie wszystko. Na poduszce obok leżała Zoya słodko mrucząc przez sen. Pogłaskałam ją za uchem i wstałam z łóżka, jak zawsze ścieląc je zaraz potem. Zdałam sobie sprawę, że dzisiaj już wigilia. Ubrałam się w dżinsy i butelkowo-zielony, świąteczny sweter, który przedstawiał srebrnego węża z godła Slytherinu w czapce świętego Mikołaja. Zeszłam na dół. W kuchni i przedpokoju, ku mojemu zdziwieniu, nie było nikogo. Weszłam do salonu, gdzie w oczy rzuciła mi się choinka przystrojona w zielono-srebrnych kolorach. Na kanapach siedzieli rodzice, Score i pan Potter, a obok niego jeszcze jeden gość.
-Albus! - pobiegłam do przyjaciela i przytuliłam go.
-Musimy Ci o czymś powiedzieć - zakomunikowała mi mama, wyraźnie przygnębiona.
-Jeszcze dzisiaj wrócisz do Hogwartu - powiedział ojciec z pełną powagą.
-Co?! Przecież dzisiaj wigilia! Przyjdą dziadkowie i ciocia... Dlaczego mam siedzieć sama w tym zamku? Wszyscy moi znajomi i przyjaciele wyjechali! Będę tam zupełnie sama! - oprotestowałam.
-Przykro mi, ale tu nie jesteś bezpieczna. Twoi rodzice nie mogą ryzykować twojego życia - poinformował mnie pan Potter.
-Nigdzie nie idę! Chce spędzić święta z rodziną! - dalej się wykłócałam.
-Kate, uspokój się. Wszyscy wolelibyśmy, żebyś została, ale po prostu nie ma takiej możliwości - próbował załagodzić sytuację Score.
-Idź się spakować - powiedziała mama bliska płaczu.
W oczach miałam łzy. Jak mogą? Oni tutaj będą razem, a ja będę siedzieć zupełnie sama w zamku! Bardzo lubię Hogwart, ale nie wyobrażam sobie samotnie spędzonych świąt. Nie... Nie zgadzam się.
-Tato, a może Kate mogłaby spędzić święta z nami? Ty jesteś aurorem, więc byłaby bezpieczna, a w domu i tak jest już multum osób, więc jedna osoba więcej lub mniej nie zrobiłaby zbyt dużej różnicy - zaproponował Al widząc moją rozpacz.
-Właściwie, to nie ma większych przeciwwskazań. Tylko pytanie czy ona tego chce...
Święta u Potterów? U rodziny o zupełnie innych zwyczajach, tradycjach i poglądach? A z drugiej strony, chyba lepsze to niż siedzenie sama w wielkim zamku... No i będzie Al.
-To na pewno nie będzie problem? - spytałam.
-Nie, jesteś u nas naprawdę miło widziana - rzekł pan Potter z uśmiechem.
-W takim razie, chyba lepsze to, niż samotne święta... To znaczy, z miłą chęcią zatrzymam się u państwo - poprawiłam się, aby nie sprawić nikomu przykrości.
Albus bardzo się ucieszył, więc znowu się przytuliliśmy. Rodzice zgodzili się, choć chyba nie byli za bardzo zadowoleni. Ja sama obawiałam się, czy dobrze wybrałam. W końcu rodzice zajęli się rozmową, a ja z pomocą Scora wniosłam po schodach wózek Albusa, ponieważ bardzo chciał zobaczyć mój pokój i pomóc mi się pakować.
                W końcu byłam gotowa do podróży. Zrobiło się już około trzynastej. Pożegnałam się czule z rodziną i złożyliśmy sobie życzenia, ponieważ do Hogwartu miałam wrócić prosto od Potterów. Rodzice i Score dali panu Potterowi prezenty, które miałam dostać tego wieczora. Było ich dużo, ponieważ poinformowali o sytuacji ciocię i dziadków, a ci nadesłali paczki jeszcze tej nocy dlatego, że i tak nie mogliby ich mi wręczyć osobiście.
                Niedługo potem prowadząc kufer, wyszłam z domu. Razem ze mną opuścili go także Albus, który jechał na swoim wózku oraz niosący prezenty jego ojciec. Wytłumaczyli mi, że do ich domu pojedziemy Błędnym Rycerzem. Gdy byliśmy przy drodze pan Potter machnął różdżką nad jezdnią i nadjechał jaskrawofioletowy autobus piętrowy. Zapłaciliśmy po 11 sykli za przejazd i ruszyliśmy w trasę. Była ona bardzo nieprzyjemna.                                                                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz