niedziela, 13 grudnia 2015

#21 | Zakupy na Pokątnej

                W połowie drogi przypomniało mi się, że wczoraj mieliśmy z rodziną wybrać się na zakupy w celu kupienia sobie nawzajem prezentów, lecz po tym co się stało zupełnie wypadło mi to z głowy. Uprosiłam pan Pottera, żebyśmy migiem skoczyli na Pokątną. On początkowo podchodził do tego pomysłu bardzo sceptycznie, jednak gdy podałam powód w końcu zgodził się i powiadomił kierowcę o zmianie celu podróży. Musieliśmy zawrócić i spędzić kolejne męki, wracając tą samą trasą tym  strasznie nie wygodnym środkiem transportu. W końcu wysiedliśmy przed Dziurawym Kotłem i przeszliśmy przez zaplecze na jedyny pasaż w Londynie, gdzie istniały tylko sklepy prowadzone przez czarodziejów.
                Ulica Pokątna w zimie była jeszcze piękniejsza niż normalnie. Na witrynach wisiało wiele świątecznych ozdób. Wszystko było pokryte białym, puszystym śniegiem. Zazwyczaj odwiedzaliśmy to miejsce pod koniec wakacji, razem z moim bratem i rodzicami, w celu zdobycia przyborów szkolnych. Teraz musiałam kupić prezenty dla mamy, taty, Score'a, Ala, Zabiniego i Julie. Co ja mam im wszystkim wybrać?
                Wpierw jednak, musiałam zabrać z Gringotta nieco gotówki. Na szczęście miałam ze sobą klucz. Kryptę w banku dzieliliśmy z całą rodziną, no, może poza dziadkami i ciocią. Mieliśmy tam jednak osobne kupki złota.  Wzięłam ze swojej 350 galeonów, mając nadzieję, że wystarczy to na prezenty dla sześciu osób. W końcu wyszliśmy. Od czego by tu zacząć...
                Jako pierwszy sklep odwiedziłam Madame Malkin. Miała ona piękne szaty i inne ubrania. Postanowiłam, że tu kupię podarunek dla mamy. Po obejrzeniu wszystkich ciuchów i zastanawianiu się z ekspedientką, w końcu wybrałam prześliczną, sięgająca do ziemi, szafirową suknię. Towarzyszący mi Al i jego ojciec, po 10 minutach spędzonych w środku stwierdzili, że będą czekać przed drzwiami.
                Następnie udałam się do sklepu Preadico Predico, aby wyposażyć się w prezent dla Scora. Wybór nie był łatwy, ale zdecydowałam się, że kupię mu ruchomą figurkę czarnego smoka Hebrydzkiego. Smoczek miał zaledwie kilka calów i co jakiś czas unosił się w powietrze przelatywał pewną odległość i siadał, czasami rycząc lub zionąc ogniem. Był uroczy i bardzo mi się spodobał, a ponadto było to ulubione stworzenie magiczne Score'a, więc idealnie nadawało się na prezent.
                Jako trzeci cel wybrałam upominek dla taty. Udałam się do Piór Amanuensisa i nabyłam tam najpiękniejsze pióro, jakie udało mi się znaleźć .
                 Zaraz potem weszłam do sklepu ze słodyczami Sugarpluma. Kupiłam tam mnóstwo różnych rzeczy dla Zabiniego, a były to między innymi: 3 paczki fasolek wszystkich smaków, 2 czekoladowe żaby, 5 balonówek Drooblego, 4 dyniowe paszteciki, 2 likworowe pałeczki i 6 paczek kociołkowych piegusków.
                Gdy zostały mi już tylko prezenty dla Ala i Julie musiałam się dłużej zastanowić. Wkrótce, ku niezadowoleniu pana Pottera, który cały czas mnie pilnował udałam się na prostopadłą do Pokątnej ulicę Śmiertelnego Nokturnu, do Borgina & Burkesa. Sklep ten był inny niż reszta. Panowała tu ponura, mroczna aura. Sprzedawcy nigdzie nie było widać. Rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Na szczęście, gdy już miałam wychodzić rzuciły mi się w oczy dwa przedmioty nie pasujące do tego pomieszczenia. W zakurzonej szkatułce leżał złoty naszyjnik z herbem Hogwartu i piękny srebrny zegarek na czarnym pasku. Zamiast wskazówek na tarczy przesuwał się wąż, którego głowa wskazywała która jest w tej chwili godzina. Oba przedmioty kosztowały bardzo dużo, jednak stwierdziłam, że i tak je zakupię.
                Tak oto, po ponad dwóch godzinach znalazłam się w Centrum Handlowym Eeylopa, skąd za wszystkie pozostałe pieniądze, poprzez sowy, wysłałam wszystkie prezenty w odpowiednie miejsca.
                Kiedy podjechał po raz kolejny fioletowy Błędny Rycerz było około godziny 17. Znowu ruszyliśmy w stronę domu Potterów. 

2 komentarze: