poniedziałek, 14 grudnia 2015

#22 | Niezwykły dom Potterów

                W końcu dotarliśmy i wysiedliśmy z naszego środka transportu. Stanęliśmy przed domem Potterów.
                Był to ogromny, czteropiętrowy, czerwono-biały budynek w Amerykańskim stylu, z czarnym dachem. Dookoła niego rozpościerał się wielki ogród pełen świątecznych ozdób, drzew, krzewów i kwiatów. Z okien biło przyjemne światło. Dom wydawał się przytulny. Była tam niewielka weranda na której pod daszkiem stała ławeczka. Zdobiły go kolorowe lampki zawieszone przy dachu oraz balkonach. Całość otoczona była niskim płotem i wyglądała przepięknie. Ruszyliśmy pięknie przystrojoną dróżką w stronę budynku. Na drzwiach wisiała okrągła. świąteczna girlanda. Pan Potter otworzył drzwi i weszliśmy do środka.
                Uderzyła w nas fala gorącego powietrza i ciepłego światła. Ściany w tym pokoju były żółto-beżowe. Po lewo od wejścia znajdował się wielki salon z kominkiem i czerwonym kanapami.  Naprzeciwko drzwi była ogromna jadalnia z ciemnobrązowym, drewnianym stołem i czerwono-brązowymi krzesłami. Po jej lewej stronie znajdowała się kuchnia równie dużych rozmiarów. Obok niej było pomieszczenie, które jak przypuszczałam, było łazienką. Pomiędzy salonem, a jadalnią wznosiła się wielka klatka schodowa. Pośrodku niej stała ogromna choinka o wysokości około 25 stóp. Czego na niej nie było! Pomiędzy gałęziami jeździła czerwony pociąg, który przypominał ekspres Hogwart. Wisiały na niej bombki chyba wszystkich możliwych kolorów. Gdzie niegdzie można było zobaczyć łańcuchy świąteczne, świece i pierniczki, a także biało-czerwone laseczki cukrowe. Czubek zdobiła złota gwiazda . Dookoła drzewka biegły równie olbrzymie schody prowadzące do wielu sypialni. Ich poręcz również była ozdobiona świątecznymi łańcuchami i bombkami. Cały dom wydawał się być jednym pomieszczeniem. Wszędzie wisiały girlandy i inne bożonarodzeniowe dekoracje. U sufitu latały papierowe, kolorowe ptaki. Jednak najdziwniejszy był ogrom osób które tu były i rozmawiały, co skutkowało ogromnym hałasem. Było tu z 50 ludzi, co najmniej 7 kotów i jakieś 4 szczury. Gdzieś w tle jeszcze grała muzyka. Nikt nawet nie zauważył, że weszliśmy. Panował tu istny chaos.
                Pani Potter poprosiła mnie o kurtkę całując wcześniej męża. Ten powiedział jej, że muszą porozmawiać i odeszli. Al zaproponował, że pokaże mi swój pokój, a następnie zaprowadzi mnie do mojego.  Przynajmniej tyle udało mi się usłyszeć w tym zgiełku. Weszliśmy więc po schodach mijając co i rusz nieznane mi postacie. Wreszcie dotarliśmy gdzieś, gdzie dało się spokojnie porozmawiać. Mój przyjaciel wytłumaczył mi, że to jego sypialnia. Wskazywał to swoje biurko, to łóżko, to komodę i mówił co jest dostawione na potrzebę gości. Powiedział także, że przez ten okres świąteczny mieszka z Hugo Weasley'em.  Jest to o rok młodszy brat Rose. W tym momencie, jak na zawołanie do pokoju weszła dwójka rudego rodzeństwa o którym była mowa. Przywitałam się z Rose, którą poznałam podczas drogi do Hogwartu oraz z Hugo, który okazał się całkiem miły i wbrew moim przypuszczeniom, nie okazywał żadnej niechęci w stosunku do mnie. Al wyjaśnił im, że zostaję na święta nie ujawniając powodu. Cała trójka zaczęła się zastanawiać gdzie ja będę spać.
-Na pewno musi to być dziewczyna - poinformował Al.
-Tak, to raczej oczywiste... - powiedziała Rose -ja niestety odpadam, bo ja nocuję z Lily.
Poczułam lekkie ukłucie żalu. Żadnej dziewczyny oprócz jej tu nie znałam.
-Victoria śpi z Dominique, więc to też raczej nie wchodzi w grę - kontynuowała -Molly jest w pokoju z Lucy... Więc zostaje...
-Roxanne? - krzyknął Hugo.
-Kim ona jest? - zapytałam. W moim głosie słychać było nutkę niepokoju.
-Spokojnie, polubicie się - powiedział Al - ona jest córką naszego wujka George'a. Jest teraz na czwartym roku. Ma starszego brata Freda. Chodź, poznamy Cię z nią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz