środa, 23 grudnia 2015

#31 | Nieoczekiwany list

                Ledwo usiedliśmy przy ślizgońskim stole, a już powitał mnie Al:
-Kate! Nareszcie jesteś! Była już poczta i jakiś list przyszedł do ciebie, więc odebrałem go.
Podał mi kopertę, na której widniały podpisy moich rodziców. Otworzyłam ją i zagłębiłam się w lekturze.
Droga Kate!
Razem z tatą pragniemy Ci życzyć powodzenia na egzaminach końcowych! Oboje jesteśmy pewni, że świetnie sobie poradzisz. Już niedługo się zobaczymy.
Powodzenia!
Draco i Astoria Malfoy- Kochający rodzice
W życiu bym się nie spodziewała, że dostanę taki list. Bardzo się cieszyłam, że rodzice interesują się i wierzą we mnie, ale to do nich nie pasowało... Zawsze bardziej wymagali, żeby mi coś się udało, (a właściwie to poszło najlepiej) aniżeli wpierali jakoś. Tak czy inaczej było to niezwykle miłe uczucie.   W końcu zajęłam się tym, po co tu właściwie przyszłam - śniadaniem. Zjadłam dwa tosty i wypiłam do tego kubek soku pomarańczowego. Po takim posiłłku wyszliśmy do Sali Wejściowej. Właśnie mieliśmy wychodzić z zamku na błonia, kiedy moją uwagę przykuły cztery duże klepsydry. Symbolizowały one wszystkie domy Hogwartu. Naczynie wypełnione szmaragdami należało do Slytherinu, rubinami do Gryffindoru, szafirami do Ravenclawu, a diamentami do Hufflepuffu. Każdy z tych kamieni szlachetnych symbolizował jeden punkt. Niestety, obecnie wygrywali Gryfoni i wszystko wskazywało na to, że to oni zdobędą puchar domu.  Po raz kolejny zresztą, bo nie utracili go już od 3 lat. Cztery lata temu mieli go Krukoni, którzy odebrali tę nagrodę uczniom domu lwa, po pięcioletnim utrzymywaniu go.

                W końcu jednak udaliśmy się nad jezioro pod drzewo. Nikt nie miał ze sobą książek, ale może to i lepiej... Chyba powinniśmy się trochę odstresować pomiędzy kuciem a egzaminami. Tak też zrobiliśmy. Siedzieliśmy tam gadając i śmiejąc się do późnego popołudnia. Na lunchu nie byliśmy. Udaliśmy się z powrotem do Wielkiej Sali dopiero na kolację. Tam też panował gwar. Wracając wieczorem do lochu udało mi się złapać ma chwilę Score'a i życzyć powodzenia również na jego egzaminach. Dowiedziałam się wtedy, że on również dostał podobny list od rodziców, czym podobnie jak ja był bardzo zdziwiony. W pokoju wspólnym postanowiłam jeszcze raz pokrótce powtórzyć cały materiał z przedmiotów, z których egzamin czekał mnie już jutro czyli OPCM i zielarstwa.  Usiadłam na kanapie czytając ,,Tysiąc magicznych ziół i grzybów" Phyllidy Spore. Po niedługim czasie na moich kolanach usadowiła się Zoya przyjemnie mrucząc, do momentu aż usnęła. Wkrótce poszłam w jej ślady. Około północy obudził mnie prefekt Louis Ledbury informując, że powinnam już dawno być w dormitorium i że Slytherin traci przeze mnie pięć punktów. Świetnie... Tylko durnego, złośliwego prefekta tu brakowało... W marnym nastroju wróciłam do swojego pokoju, przebrałam się po cichu w pidżamę, ponieważ wszystkie dziewczyny już spały i sama udałam się do swojego łóżka by zasnąć jak kamień ponownie uśpiona mruczeniem mojej kotki która wróciła razem ze mną.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz