Zrobiłam
to co zawsze robię rano i wyszłam z dormitorium. Na śniadaniu, siedzący tam Al,
Jake i Julie zdziwili się na mój widok. Zaczęli bić mi brawo, że udało mi się
wstać wcześnie mimo tego, że nie musiałam. Wydawało mi się, że moja twarz kolorem
przypominała buraka. Jak ja ich nienawidzę, a jednocześnie uwielbiam... W końcu
zjadłam jajecznicę i poszliśmy we czwórkę na błonia. Już z przyzwyczajenia
udaliśmy się pod drzewo. Nie wiem co to miejsce ma w sobie niezwykłego, ale coś
na pewno. Panująca tu aura ma w sobie coś dziwnego... Taką sielskość i... nie
wiem jak to nazwać... W każdym razie człowiek tu najlepiej odpoczywa, a rozmowy
i żarty tylko umilają pobyt w tym magicznym miejscu.
Zdjęliśmy
buty i leżeliśmy tak na trawie trzymając stopy w letniej wodzie jeziora. Całą
czwórką patrzyliśmy się w czerwcowe niebo i zwyczajnie gadaliśmy. Dookoła tylko
piękny krajobraz, ptaki, drzewa, kwiaty i woda. Melancholia, aż wylewała się ze
mnie. W tamtym momencie nie wyobrażałam sobie życia, bez chociaż jednej tak
zwykłej, a jednocześnie cudownej chwili. Zero nauki, strachu, stresu, czy
innych problemów. Ten czas mogłaby trwać w nieskończoność.
Niestety,
nic nie trwa wiecznie i musieliśmy w końcu opuścić magię tego miejsca.
Poszliśmy na boisko do Quidditcha, gdzie miał się odbyć egzamin z latania,
jednak wyśmienity nastrój cały czas się utrzymywał. Profesor Hooch
wytłumaczyła, że po prostu rozegramy mecz, a ona będzie każdego z osobna
obserwować i na tej podstawie wystawi ocenę. Egzamin polegający na zwykłej
grze? To chyba najlepszy dzień mojego życia! Podzieliliśmy się na dwie drużyny,
jak na zwykłej lekcji i zaczęliśmy grę. Ja, jak zwykle, byłam na pozycji
środkowej ścigającej. W drużynie byłam z: Alice (prawa ścigająca), Alanem
Crugerem (lewy ścigający), Robertem Morim (pałkarz), Owenem Hitchensem
(pałkarz), Grettą Malinois (obrońca) i Albusem (szukający). Graliśmy przeciwko:
Steph (szukająca), Zabiniemu (lewy
ścigający), Amy Collins (środkowa ścigająca), Ellie (prawa ścigająca), Julie
(pałkarz), Richardowi Sucelbarry (pałkarz) i Kevinowi Arncliffe'owi (obrońca).
Cóż... Nasz drużyna zarówno pod względem jej członków jak i ustawienia była
dużo lepiej przemyślana od przeciwników, ale co zrobić, skoro jeden skład
wybierałam ja, a drugi Ellie, która oceniała to jak kogo lubi i kto lepiej
wygląda, nie biorąc pod uwagę zdolności tej osoby.
W
końcu pani profesor wypuściła tłuczki i znicz oraz podrzuciła w powietrze kafel
i mecz się rozpoczął. Od razu złapałam piłkę, która jeszcze przed chwilą
znajdowała się w rękach pani Hooch i pomknęłam do przodu. Z łatwością ominęłam
w Amy i Ellie i w ciągu pierwszych 30 sekund już zdobyliśmy gola, dzięki
czemu na konto naszej drużyny wpadło 10 punktów. Następnie zaczynali
przeciwnicy, lecz Owen się sprawdził i posłał jednego z tłuczków w stronę
sprintującego z główną piłką Zabiniego, dzięki czemu ten odrzucił kafla do
najbliższego współzawodnika jakim była Ellie, która oczywiście rzucając do
pętli spudłowała. Mecz był zacięty, choć obrona przeciwników pozostawiała wiele
do życzenia. Podawałam kafla to do Alice,(która w sumie interesowała się tym
sportem, ale tylko teoretycznie, bo nie za bardzo jej wychodził) to do Alana
(szło mu całkiem nieźle). Niekiedy Jake'owi lub Amy (oboje byli całkiem dobrzy
w te klocki) udało się przejąć kafla, a wtedy najczęściej zdobywali punkt,
ponieważ Gretta była tragicznym obrońcą. Julie właściwie nie wiedziała jak się
używa pałki, a Richard radził sobie nie lepiej, więc o tłuczki nie musieliśmy
się obawiać. Mniej więcej od wyniku 60:180 dla nas, zaczęłam się poważnie
martwić nad wynikiem tego spotkania. Al już wcześniej wielokrotnie udowodnił,
że talent szukającego po ojcu i dziadku odziedziczył jego starszy brat,
natomiast Steph świetnie sobie radziła na boisku. Na początku meczu widziałam,
jak już prawie złapała znicz, lecz na szczęście Robert też to zauważył i posłał
w jej stronę tłuczek, przez co dziewczyna musiała zrobić unik tym samym gubiąc
złotą piłeczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz