niedziela, 27 grudnia 2015

#36 | Quidditch

                Zrobiłam to co zawsze robię rano i wyszłam z dormitorium. Na śniadaniu, siedzący tam Al, Jake i Julie zdziwili się na mój widok. Zaczęli bić mi brawo, że udało mi się wstać wcześnie mimo tego, że nie musiałam. Wydawało mi się, że moja twarz kolorem przypominała buraka. Jak ja ich nienawidzę, a jednocześnie uwielbiam... W końcu zjadłam jajecznicę i poszliśmy we czwórkę na błonia. Już z przyzwyczajenia udaliśmy się pod drzewo. Nie wiem co to miejsce ma w sobie niezwykłego, ale coś na pewno. Panująca tu aura ma w sobie coś dziwnego... Taką sielskość i... nie wiem jak to nazwać... W każdym razie człowiek tu najlepiej odpoczywa, a rozmowy i żarty tylko umilają pobyt w tym magicznym miejscu.        
                Zdjęliśmy buty i leżeliśmy tak na trawie trzymając stopy w letniej wodzie jeziora. Całą czwórką patrzyliśmy się w czerwcowe niebo i zwyczajnie gadaliśmy. Dookoła tylko piękny krajobraz, ptaki, drzewa, kwiaty i woda. Melancholia, aż wylewała się ze mnie. W tamtym momencie nie wyobrażałam sobie życia, bez chociaż jednej tak zwykłej, a jednocześnie cudownej chwili. Zero nauki, strachu, stresu, czy innych problemów. Ten czas mogłaby trwać w nieskończoność.
                Niestety, nic nie trwa wiecznie i musieliśmy w końcu opuścić magię tego miejsca. Poszliśmy na boisko do Quidditcha, gdzie miał się odbyć egzamin z latania, jednak wyśmienity nastrój cały czas się utrzymywał. Profesor Hooch wytłumaczyła, że po prostu rozegramy mecz, a ona będzie każdego z osobna obserwować i na tej podstawie wystawi ocenę. Egzamin polegający na zwykłej grze? To chyba najlepszy dzień mojego życia! Podzieliliśmy się na dwie drużyny, jak na zwykłej lekcji i zaczęliśmy grę. Ja, jak zwykle, byłam na pozycji środkowej ścigającej. W drużynie byłam z: Alice (prawa ścigająca), Alanem Crugerem (lewy ścigający), Robertem Morim (pałkarz), Owenem Hitchensem (pałkarz), Grettą Malinois (obrońca) i Albusem (szukający). Graliśmy przeciwko: Steph (szukająca), Zabiniemu      (lewy ścigający), Amy Collins (środkowa ścigająca), Ellie (prawa ścigająca), Julie (pałkarz), Richardowi Sucelbarry (pałkarz) i Kevinowi Arncliffe'owi (obrońca). Cóż... Nasz drużyna zarówno pod względem jej członków jak i ustawienia była dużo lepiej przemyślana od przeciwników, ale co zrobić, skoro jeden skład wybierałam ja, a drugi Ellie, która oceniała to jak kogo lubi i kto lepiej wygląda, nie biorąc pod uwagę zdolności tej osoby.

                W końcu pani profesor wypuściła tłuczki i znicz oraz podrzuciła w powietrze kafel i mecz się rozpoczął. Od razu złapałam piłkę, która jeszcze przed chwilą znajdowała się w rękach pani Hooch i pomknęłam do przodu. Z łatwością ominęłam w Amy i Ellie i w ciągu pierwszych 30 sekund już zdobyliśmy gola, dzięki czemu na konto naszej drużyny wpadło 10 punktów. Następnie zaczynali przeciwnicy, lecz Owen się sprawdził i posłał jednego z tłuczków w stronę sprintującego z główną piłką Zabiniego, dzięki czemu ten odrzucił kafla do najbliższego współzawodnika jakim była Ellie, która oczywiście rzucając do pętli spudłowała. Mecz był zacięty, choć obrona przeciwników pozostawiała wiele do życzenia. Podawałam kafla to do Alice,(która w sumie interesowała się tym sportem, ale tylko teoretycznie, bo nie za bardzo jej wychodził) to do Alana (szło mu całkiem nieźle). Niekiedy Jake'owi lub Amy (oboje byli całkiem dobrzy w te klocki) udało się przejąć kafla, a wtedy najczęściej zdobywali punkt, ponieważ Gretta była tragicznym obrońcą. Julie właściwie nie wiedziała jak się używa pałki, a Richard radził sobie nie lepiej, więc o tłuczki nie musieliśmy się obawiać. Mniej więcej od wyniku 60:180 dla nas, zaczęłam się poważnie martwić nad wynikiem tego spotkania. Al już wcześniej wielokrotnie udowodnił, że talent szukającego po ojcu i dziadku odziedziczył jego starszy brat, natomiast Steph świetnie sobie radziła na boisku. Na początku meczu widziałam, jak już prawie złapała znicz, lecz na szczęście Robert też to zauważył i posłał w jej stronę tłuczek, przez co dziewczyna musiała zrobić unik tym samym gubiąc złotą piłeczkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz