– Twoja... CO?
Szok. Niedowierzanie.
Oszołomienie.
Żadne inne słowa nie
przychodzą mi do głowy, żeby opisać mój stan wtedy.
– Dziewczyna, Kate.
Maddie to moja dziewczyna – odparł z uśmiechem Albus i jakby dla
potwierdzenia swoich słów, złapał ową blondynkę za rękę.
Czekałam aż go
odepchnie. Czekałam aż mój przyjaciel lub ona wybuchną śmiechem. Czekałam na
cokolwiek, co dałoby mi nadzieję, że to żart. Niestety, Al mówił poważnie.
– Cześć, Kate –
przerwała w końcu ciszę Madison
– Cieszę się, że wreszcie mamy
okazję się poznać. Al opowiadał mi o tobie mnóstwo wspaniałych rzeczy i prawdę
mówiąc właśnie tak sobie ciebie wyobrażałam.
Nie potrafię
powiedzieć dlaczego od samego początku poczułam do niej wstręt i niechęć. Może
to za sprawą jej przesłodzonego tonu, czy specyficznego wyglądu, a może to po
prostu wynik tak gwałtownego obrotu sprawy lub uderzenia w głowę. Nie wiem. Po
prostu na start ją znielubiłam.
Zlustrowałam ją
wzrokiem od stóp do głów, upewniając się najpierw, że moje spojrzenie zawiera
odpowiednią ilość pogardy.
– Witaj, Madison –
rzuciłam, patrząc na nią z góry - dosłownie, jak i w przenośni – To
ciekawe, że tyle o mnie słyszałaś, bo tak się złożyło, że ja o tobie ani słowa.
Przez chwilę stałyśmy naprzeciwko siebie,
tocząc zacięty pojedynek na spojrzenia. Od początku jednak widać było, że
pozycja Madison jest typowo uległa, obronna.
Napięcie było niemal
namacalne.
Czego nauczył mnie
Quidditch? Odpowiedniej analizy i oceny sytuacji, a także nawyku dokładnej
obserwacji przeciwnika. To właśnie przydało mi się w tamtej chwili.
Wytarła ręce o
spodnie. Była zestresowana. Przełknęła ślinę. Czuła się osaczona. Na koniec
spojrzała prosząco na Ala.
– Kate –
powiedział Ślizgon, a w jego głosie pobrzmiewało ostrzeżenie – Może
chodźmy pisać już ten esej.
Zwróciłam wzrok w jego
kierunku. Znaliśmy się już tak długo, że bez trudu przychodziła nam rozmowa na
spojrzenia.
– O co ci chodzi? – zapytał wzrokiem. Byłam pewna, że gdyby
powiedział to na głos, nie zabrzmiało by to najgrzeczniej.
– ,,Myślałem, że mówimy sobie o wszystkim.'', tak?! –
odparłam, również bezgłośnie.
– Wiecie co, miło
było, ale przypomniało mi się, że zostawiłam coś na błoniach – skłamałam.
– Przecież James ci to
przyniesie – odparował Al.
– Pa! –
ignorując jego poprzednie zdanie, odwróciłam się i ruszyłam korytarzem.
Al nawoływał za mną,
ale nie zwracałam na to uwagi. Gdy tylko zniknęłam za rogiem, zaczęłam biec.
*
W sali
Wejściowej wpadłam na Jamesa, Ryana i Freda.
– Kate,
tu jesteś! Myślałem, że jeszcze do nas wrócicie
– powiedział z uśmiechem mój
chłopak.
–
James –
wydyszałam – musimy pogadać.
Spojrzał
na mnie zdziwiony.
– Ale
właśnie szliśmy z chłopakami...
– To
ważne –
weszłam mu w słowo.
Przez
chwile przyglądał mi się z zaskoczeniem. W końcu westchnął z rezygnacją i
odwrócił się do kolegów.
– Sory,
chłopaki, ale widzicie jak jest. Idźcie i wszystko przygotujcie, a ja później
do was dołączę.
Pożegnali
się, a jak tylko Fred i Ryan zniknęli na schodach, wyciągnęłam Jamesa z
powrotem na błonia.
– No,
to o co chodzi? – zapytał James.
– Al ma
dziewczynę – odpowiedziałam.
Spodziewałam
się, że wytrzeszczy na mnie oczy, rozchyli usta czy zrobi coś w tym rodzaju.
Spodziewałam się, że jakkolwiek okaże zaskoczenie. Tymczasem on po prostu
spokojnie odpowiedział.
– No. I
co?
Oczy o
mało nie wyszły mi z orbit.
– I
CO?! JAK TY MOŻESZ W OGÓLE... Czekaj, czekaj... Ty wiedziałeś?!
–
Nooo... To byłoby dosyć dziwne, gdybym nie
wiedział, że mój brat od roku się z kimś umawia. Szczególnie, że chodzimy do
tej samej szkoły.
Byłam
tak zszokowana, że dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa.
–
Chwila... Możesz powtórzyć?
–
Powiedziałem, że chodzimy do tej samej szkoły.
– Nie,
wcześniej. Albus ma dziewczynę od roku?!
–
Yhm... Ale nadal nie rozumiem, o co ci chodzi.
Moje
nogi ugięły się pod ciężarem informacji, które przetwarzał mózg. Żeby nie upaść
musiałam usiąść na schodku.
– Nie
powiedział mi – szepnęłam.
James
usiadł obok mnie.
–
Słucham?
– Nie
powiedział mi – powiedziałam głośno.
Gryfon
wydawał się bardziej zdziwiony moim poprzednim zdaniem, niż informacją, że jego
brat z kimś się umawia.
–
Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że ty dowiedziałaś się tego dzisiaj?
– Przed
chwilą –
potwierdziłam.
Przytuliłam
się do Jamesa.
– Jak
on mógł mi nie powiedzieć, James? – zapytałam ze smutkiem – Jak
mój najlepszy przyjaciel mógł ukrywać przede mną swój związek przez tyle czasu? Jak?
Nie
odpowiedział.
– Możesz mi cokolwiek
o niej powiedzieć? – poprosiłam.
– Nazywa się Madison
Groats i jest z Hufflepuffu – Puchonka...
Świetnie - pomyślałam – Czwartoklasistka. Zaczęli ze sobą chodzić pod
koniec zeszłego roku szkolnego.
Na chwilę zapanowała
cisza, podczas której cały czas zastanawiałam się, dlaczego nie przedstawił nas
sobie wcześniej.
– Wiesz, Kate –
ciągnął James – Al powiedział mi o niej w zeszłe wakacje.
Mówił też wtedy, że boi się wam powiedzieć, bo ona jest z Hufflepuffu...
– Że co?! – nie
dałam mu dokończyć – Nie wierzę. Przecież to nie ma znaczenia!
Znaczy... No okey, żadne z nas nie pała jakąś szczególną miłością do Puchonów,
ale przecież nigdy byśmy nie... Po prostu cieszylibyśmy się jego szczęściem i
tyle. Nie ma mowy, żeby to było powodem.
– Bo nie było... A
przynajmniej nie jedynym. Chodzi o to, że ona jest... mugolaczką.
To nieustanne
zaskakiwanie mnie czymś tego dnia powoli robiło się nudne. I w dodatku
zaczynało irytować. No bo, ile można? Jest na to jakiś dzienny limit? Miałam
taką nadzieję.
W każdym razie, w tym
właśnie momencie spotkało mnie kolejne zaskoczenie. Okey, może ta cała Madison
miała ze sobą te mugolskie słuchawki
i nierówno pomalowane włosy, ale tak
poza tym to wyglądała całkiem normalnie. Jak przeciętna czarownica. Byłam
niemal absolutnie pewna, że gdyby James nie powiedziałby mi o jej pochodzeniu,
to nigdy nie zorientowałabym się, że jest córką mugoli.
A jednak... Od
początku czułam do niej jakąś dziwną, niezrozumiałą niechęć. Nie miałam dotąd
czasu się zastanowić, dlaczego właściwie za nią nie przepadam, ale teraz
odpowiedź nasuwała się sama. Ale czy to możliwe, że jakimś cudem wyczułam, że ona jest mugolaczką?
Nie, to głupie – zganiłam się w duchu – To musiało być coś innego.
– No dobra. Jeden zero
dla ciebie – przyznałam
– Jednak wciąż nie kumam jego
toku rozumowania. Nie wiem jak inni zareagują, kiedy się dowiedzą, ale mnie
osobiście bardziej wkurzyło to, że nam nie powiedział, niż to, że umawia się z
mugolaczką z Hufflepuffu.
– I całkowicie się z
tobą zgadzam – odparł James
– Szczerze mówiąc, myślałem, że
już dawno wam powiedział.
Na chwilę zapanowało
milczenie, podczas którego starałam się poukładać myśli. James przerwał je
dopiero po kilku minutach.
– Jak
zareagowałaś? – zagadnął
– Co zrobiłaś, kiedy Al ci ją
przedstawił.
– Najpierw się
zdziwiłam. Potem na nią naskoczyłam. Pod koniec nakrzyczałam spojrzeniem na
Ala. I wreszcie uciekłam – dopiero gdy powiedziałam to nagłos,
zorientowałam się jak głupio i niedojrzale to brzmi.
– Uhhh... Niezły
początek znajomości – podsumował James.
– Ta... Chyba powinnam
go przeprosić...
– Chyba powinnaś
przeprosić ich oboje... – podpowiedział
Gryfon.
– Racja.
Nagle przyszła mi do
głowy głupia, ale bolesna myśl.
– James, myślisz że
gdyby nie ten dzisiejszy przypadek, że wpadliśmy na tą całą Madison, to Al by
mi kiedykolwiek o niej powiedział?
– Nie wiem. Może tak,
a może nie. Ciężko stwierdzić. Ale myślę, że ciężko byłoby mu to ukrywać
dłużej. Już i tak zastanawiający jest fakt, że zdołał ją przed wami zataić
przez rok. W końcu oboje wiemy, że Al nie potrafi kłamać.
W tej chwili
przypomniała mi się inna sytuacja, ale jakby się temu przyjrzeć, to dosyć
podobna.
– Na początku tego
roku szkolnego dowiedziałam się, że Julie ma młodszą siostrę. Ty to rozumiesz?
Jak można przyjaźnić się z kimś od czterech, a teraz już prawie pięciu, lat i
nie wiedzieć, że ten ktoś ma jakieś rodzeństwo? Dzisiaj Al, kolejny z moich
najlepszych przyjaciół, oznajmia mi, że od roku ma dziewczynę. A, czy
wspominałam, że miesiąc wcześniej jeszcze jeden najlepszy przyjaciel wyznał mi
miłość? Mam już po dziurki w nosie tych wszystkich niespodzianek! Sama nie
wiem, czego mogę się jeszcze spodziewać. Znając życie, zaraz się okaże, że mój
chłopak ma dziecko na boku.
James uśmiechnął się
do mnie szeroko.
– James – z
niedowierzaniem pokręciłam głową – Czy
ty... Czy chcesz mi o czymś powiedzieć?
– Tak.
Omal nie dostałam
zawału.
– Tak, chcę ci coś
powiedzieć, Kate. Powinnaś się uspokoić, albo zwariujesz. Życie nie zawsze jest
przewidywalne. Bynajmniej! Zazwyczaj, kiedy sądzisz, że już wszystko sobie
poukładałaś, daje ci potężnego kopa w tyłek i wszystko z powrotem jest w
ruinie. Albo zsyła na ciebie siostry przyjaciółek oraz dziewczyny i nieodwzajemnioną miłość
przyjaciół. Tak czy inaczej, nigdy nie pozwala nam, by nasze bytowanie stało
się nudne, bądź monotonne. Ale wiesz co? Jak dla mnie to właśnie w życiu jest
najpiękniejsze.
James zrobił pauzę,
aby zaraz kontynuować.
– Po prostu nie przejmuj
się tak tym wszystkim. Wszystko jest w porządku i na tym powinnaś się skupić.
Uśmiechnęłam się do
niego szczerze.
– Dzięki. Chyba
zatrudnię cię w roli osobistego motywatora albo mędrca.
– Zawsze do usług –
odparł James.
Pocałowałam go, a on
po chwili odwzajemnił pocałunek. Jego usta smakowały lemoniadą.
– A więc to
prawda –
niedaleko od nas odezwał się znajomy głos.
Odsunęłam się od
Jamesa, mimo że usłyszenie tu i teraz tego głosu wydawało mi się niemożliwe.
Poprawka. To było niemożliwe.
Nie wiem więc dlaczego
zaczęłam rozglądać się za jego właścicielem. I pewnie do końca życia nie będę
potrafiła tego wyjaśnić. Jego tutaj po prostu nie mogło być.
Ale był.
Stał na przeciwko
schodów, parę metrów od nas. Miał na sobie dżinsy i szarą bluzę z kapturem, a
jego platynowe włosy lśniły w słońcu. Wpatrywał się w nas swoimi intensywnie
szarymi oczami, a przez swoją widmowo białą cerę oraz okoliczności w jakich się
tu zjawił przypominał ducha.
– Moja siostra
naprawdę umawia się z Potterem – dokończył.
Ale to nie był duch.
To był on.
To był mój brat.
Score wrócił.
*
Dodałaś to czwartego września, czyli powiadomienia wyskakują mi z opóźnieniem. No nic, będę musiała coś z tym zrobić xD
OdpowiedzUsuńScore wrócił. Prawie o nim zapomniałam. A tu nagle – Score! Czekam na wyjaśnienie, co się z nim stało, bo to tak dawno było, że prawie wyleciał mi z głowy.
I teraz najważniejsze pytanie – co powie Kate? Czy będzie chciał namieszać między nią, a Jamesem? A ta jego tajemnica i Avada...
No nic, pozostaje czekać.:D
Co do Ala i tej dziewczyny, to reakcja Kate, gdy się dowiedziała, że jest mugolaczką, trochę mnie... zdziwiła? Myślałam, że jest nieco bardziej liberalna. I czemu właściwie Al to ukrywał? Chyba że wszyscy zareagowali by "szlama? Spotykasz się ze szlamą?" Ale nie pasuje mi to do jego przyjaciół.
Bogowie, jak się rozpisałam xD Chyba pierwszy raz.:D
Ale wiem z autopsji, że długie i bogate w treść komentarze dużo lepiej się czyta.:))
Co do pauz, to to są pauzy? xDD Takie małe, że myślałam, że półpauzy. Dobra, nieważne, nie dogadałyśmy się xD
Życzę ci dużo weny, dużo czasu na pisanie, żebyś pisała coraz lepiej i w ogóle.:D Ale weny przede wszystkim! <3
lady Delphie:3
I zapraszam na swojego bloga.:))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
http://zapachamortencji-tomione.blogspot.com
Dzięki za komentarz! Na twojego bloga z chęcią zajrzę i skomentuję przy pierwszej wolnej chwili :D Cieszę się, że mam taką wierną czytelniczkę <3
UsuńPs: ,,Bogowie''? Czyżby fanka Percy'ego? :D <3
Bogowie, czyli Siedmiu, albo starzy bogowie, z Pieśni Lodu i Ognia.:)
UsuńOjej, a już myślałam :D
UsuńNie oglądałaś Gry o tron?:))
UsuńMam za mało czasu na seriale :/
UsuńDlatego książki lepsze!
UsuńZdecydowanie :D
Usuń